Sarah Reserva 2007, Elqui Valley, VIÑA FALERNIA
Uwielbiam, idąc „w gości”, zabierać ze sobą jakieś przyzwoite wino, choć i tak wiem, że mało go spróbuję. Lubię jednak słuchać opinii innych, stawiać im wyzwania, sprawiać żeby choć trochę się wysilili i pobawili w degustatorów win. Opinie bywają różne, ale za to są bardzo ciekawe. Tu nie ma zasad, każdy ma rację.
Mam swoje małe nieśmiałe grono znajomych, których wrażliwość co do smaku win rozwijam (nie pomijając także siebie, żeby nie było – rozwijamy się razem). Przyjemnie jest patrzeć jak z ludzi, którzy w winie czuli tylko wino, wykluwają się osobowości puszczające wodze fantazji i formułujące swój własny niepowtarzalny styl i wyczucie smaku. Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam.
Zdarzyło mi się ostatnio przypadkiem trafić na urodziny znajomego, tak zwanego „Ryjka”. Zainspirowana ostatnim wydaniem gazety Decanter uderzyłam w Chile i nie dość jeszcze popularnego chilijskiego Sarah. Znalazłam na półce sklepowej wino od producenta VIÑA FALERNIA, którego „młodszy brat” (bo z 2008 roku) trafił na łamy Decantera z oceną 17/20 pkt. (czyli bardzo polecane).
Liczyłam na coś podobnego. A miało być owocowo, kwiatowo, świeżo i lekko taninicznie.
Także rocznik 2007 w tym sensie mnie zaskoczył, bo wino było gęste i taniniczne. Raczej ciężkie. Czuć było na nosie porzeczkę i beczkę. Mam wrażenie, że to wino mogłoby jeszcze troszkę poleżakować.
Ocena: 7/10 pkt.







